piątek, 13 listopada 2015

Morze wrze


Morze

Tyle wysp na wodzie
zbudowaliśmy tratwę
ale one
tyle ich
szklanych
nieprzebranych
gładkich
Ronią łzy
kruszą spoiwa
wołają sztorm.

Czeka na nas
morze kochany
mówiłeś
dotknij ich
zimnych policzków
nie da się ogrzać
-
dla mnie oczy płoną
nie skóra
teraz popatrz
morze wrze
I ta twoja kotwica
wiesz dobrze -
ściąga mnie w głąb




sobota, 31 października 2015

Dziób


Dziób

Szła do ciebie
odwracając się wpół
z nogą przypiętą do podszewki
jego marynarki
schodziła krążąc
fraktalem
odbijając się we
mgle niknąc
już myślałam
że nie sięgnę dna
ale podała mi rękę
i jest

siostro
czy wiesz
zabiłyśmy dziób
wymierzony prosto
w ciemiączko
wołający z godziny zero
drżąc w grząskim
aphelium
obcinamy guziki
przecinamy szwy
zwijamy włosy

jesteśmy nagie
ja sarna
ty szkielet zwierzęcia
cała w lazurze
ubiorę cię sobą
ubiorę cię nim
wzejdziemy
niespiesznie
na nowo.


czwartek, 1 października 2015

Cisza




Cisza


Mogłabym ci gotować
krajać w paski
meduzie parzyć
parzydełka

w kłębach pary
znad łąki
w wielkim kotle
warzyć zupy gęste
w których falach
pływają szczupaki

łowiłabym je
jedną dłonią
dla ciebie
głaskała drugą
od spodu
mogłabym ci rozpalać ogniska
i w szerokiej spódnicy
jak w maku
szukać snu

na łące
już nas nie ma
ciche ptaki
szepczą
o burzy

z łyżką
wytruganą jak Pinokio
wciąż
czekam
na twój głód.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Plecy


Plecy


boję się
twoich czarnych pleców
na nich nosisz
głodną paszczę
nocy 
się boję

i twoich jadowitych węży
co bez namysłu
bez oczu
zaklepione w twardym pancerzu
w skórze
zaciśnięte
odlane

karmiąc je
moim strachem
co rano
nocy się boję
węży się nie hoduje
na mleku




Resztki



Jedliśmy z jednej ręki
wklęsłej jak dno oceanu
i było nam
ciągle mało 

Mam za krótką szyję
i zbyt wąskie dłonie
nachyl się
chłepcz
wystaw czułki
zwierzęta wyszły
z lasu

A tu na wrażliwym gruncie
nie stosujemy my
homines sapientes
wyuzdanych sztuczek
ewolucji
Z nogami w górze
z palcem zanurzonym
w gęstwę
wyjadamy resztki
---

Wokół nas świat cały
bez skóry
i tylko jedno pytanie
jak się do niego
przytulić.

czwartek, 11 czerwca 2015

Pole



Pole

Wracamy z pola
bitwy umazani
łzami
trupów tyle
usłane nimi kojce
pełne futra

nieśliśmy na sztandarach
pokój
falował ciepło
iskrzył się
w pełnym słońcu
przeszliśmy
niezauważeni


środa, 29 kwietnia 2015

Smoki


Smoki

Zapukałeś i otworzyłam
zdziwiły cię moje meandry
grząskie
rzekłeś
widzę oczy bazyliszka
w twoich ciemnościach
zapadam się coraz głębiej
czekaj
wzrok powoli
przyzwyczaja się do ciemności.

Głuchoniemy
zwyczajnie jak przy garnku
zapałką
stanąłeś mi w gardle
i nie zdążyłam krzyknąć
że u mnie (nigdy! pamiętaj!)
się nie pali.

Twoje odwiedziny
okazały się brzemienne
w sadło, mięso i śmierć.
Dobra robota - powiedział Jaś
wyciągając z czarnej cuchnącej pieczary
zaskoczone spopielałe
ciało.

Nie, uwierz mi
po prostu
nie lubię siarki
Nie wiedziałam
że moje ziemie
rodzą gady
o takich
pyskach.

czwartek, 16 kwietnia 2015

List


List

my rozbitowie z wysp odroczonych zdani
na łaskawość zwierząt zza granicy
na ich ślepe oczodoły
na pokruszone czasem zęby
na zdrętwiałe od zimna pazury
czekamy
na przesunięcie granic
postulujemy demokrację ducha
prosimy o przyjęcie na łono monotonii
barbarzyńców i zapomnianych
niekochanych i niekochających
szaleńców i pokalane dziewice
to my
jesteśmy tym cichym szumem zza oceanu
(kojarzysz?)
czekamy na przyjęcie
a nasze ciała rosną rosną rosną
a nasze myśli potężnieją
bo nasze drobne grzechy budują
rosłe postumenty
prosimy o przesunięcie granic
my i nasze zwierzęta.


Wiatr


Wiatr

Czasami wodząc myślami
niezgrabnie
czuję
że 
chciałabym umrzeć.

Lecz to
(zawsze jakieś) 
wyjście
nie jest 
nim wcale.

Musiałabym
znów się urodzić
i iść z Tobą
pod rękę
pod wiatr.

Bo przecież 
wiem o tym
dobrze
wiatr
nie umiera nigdy.


wtorek, 14 kwietnia 2015

Lubię siebie


Lubię siebie

Tak bardzo lubię siebie
jeść
smakować siebie
do wewnątrz
zaglądać

Ponoć na zewnątrz
świeci słońce
i między gałęziami
drzew
widać je
czasem
lubię nie myśleć o tym

Bo wolę
sięgać w ścięgna
szukać źródeł
łez
w żyłach
w źródłach
szukać łez
nie sposób

Tak bardzo lubię siebie
jeść
że tobie nie dam
ani kęsa.

piątek, 10 kwietnia 2015

Świt



Świt

Zaraz po zachodzie
wstawał nowy świt
i nawet
nie zdążyłam
zamknąć oczu.



Ściskając serce
jak głośne niemowlę
proszę cię
o chwilowy
niebyt.


Niech zsinieję
a
 moje rzęsy
opadną 
jak popiół.
Zjem go
(potem)
i naznaczę swoje 
czoło
i pochylę się
i będę gotowa
na 
zmartwychwstanie.

Tylko teraz -
Proszę cię
o chwilową
śmierć.
O zakrztuszenie wodą
blask
śmierci klinicznej -

Potrzebuję pauzy
Boże
potrzebuję umrzeć 
daj mi
śmierć
nie-życie
Nie daj mi życia
w Panu
daj mi zasnąć.