Znamy wszyscy ładne opowieści, dobrych panów i kulturalne panie. Wszyscy jedzą nożem i widelcem i tylko ona - Głuszenka brzdęka widelcem w zęby i zupełnie nie trafia do buzi.
Nie przyzwyczaiła się jeszcze do nowego image'u. Dwa lata chodziła szczerbata.
I dobrze było.
I dobrze było.
I łykała powietrze w płuca.
Po-kolacyjna twórczość Głuszenki:
Nędzarze
To była para!
Dziwka i Nikt
Dziwka i Nikt
Sobie żyli
Co by się działo
Gdzie by się działo
Nigdy szczęśliwi nie byli
Mieszkali razem
W wozie bez kół
Parasol mieli bez rączki
A na ich palcach wsunięte z wprawą
Dwie z aluminium obrączki
On nie miał zębów, a ona stóp
Więc dźwigał ją bez słowa
On był jej królem
A ona to
Jego biedoty królowa
Drewniane okno i stary szyld
pies szczeka, świszczy wiatr w szparach
Jak to się stało, że właśnie wy
mieszkacie
przy tych szuwarach?
Dlaczego w wozie bez kół
żyjecie
gdzie zdarłaś tak swoje pięty?
Kogo obwiniać, może nikogo
że los wasz taki przeklęty?
Patrzą na siebie, kiwają głową
ramieniem jeden to wzruszy
ona pomajta kikutem nogi
on kiepa wetnie za uszy
Ona to dziwka! wskazuje on
bo się otwiera przed światem
a ten z niej wyrwie co tylko chce
i stoi nad nią jak z batem.
Spójrz na tę buzię
co lilii róż
kiedyś nosiła na sobie.
Dziś w oku łezka
a w zmarszczce kurz
I tyle na ten temat.
A on jest Nikim! odpowie ta
nikim jest do kwadratu
bo kim jest nazwać się, przedstawić
nie umiał nawet bratu.
Mieliśmy kuźnię, młyn i sad
i piękny kufer złoty
lecz on się zaciął:
Nikt i nikt!
I nic już dzisiaj po tym.
Swe dobra rozdał między tych
co wiedzą, dokąd mierzą
sam chwycił za wygięty szpadel
i jest grabarzem zwierząt.
I siedzą Dziwka i Nikt sobie
i głaszczą się po dłoniach
jednemu bąble na nich rosną
a drugiej łzy na skroniach.
A nagle jak nie walnie deszczem
i jak nie grzmotnie z nieba!
Łapią za fałdy grubych płócien,
Zbierają co potrzeba!
Kiecka do góry! Nikt w ramiona
Chwyta swoją królową
I wchodzą w wagon pełen dziur
By ukryć się przed wodą.
Nic z tego! Burza ta nieziemska
Spycha ich w czeluść bagna
Szuwary proszą boga piekieł:
Daj nam ją, taka ładna!
Daj nam ją! Przecież taka smutna
i Dziwka na nią mówią
tutaj sprawimy jej komnaty
tu dla nas będzie muzą!
I szumią drzewa, łamią krzewy
w błoto pełzną murawy
i prosi bagno duchy zmarłych:
dajcie go, taki prawy!
Dajcie nam tego nieszczęśnika
Co Nikim go przezwali
On zdolny, twórczy, pracowity,
Zbuduje mi dom z bali!
I wieją wiatry, walą grzmoty
I błyskawice świszczą
I ściąga chałupę w tonie wody
Obraca wagon w zgliszcza.
Lecz gdy już muł okrywał ciała
a duch ostatni łamał
wstał Nikt, w ramiona Dziwkę wziął
i tak ze sobą gadał:
Doznałem piekła na tej ziemi
a ze mną moja Miła
nie znałem siły swoich rąk
aż ziemia się zwaliła.
Tak, rzekła Dziwka w swej zadumie,
świat tego nie podpowie
co, kiedy śmierć na ciebie wskaże,
rozjaśni się w twej głowie.
I idzie Dziwka bez swych nóg
Tak równo jak zaklęta
I peta w zębach trzyma Nikt
Choć pusta jego szczęka.
I któż wie jakich czarów rój
ich czeka i mrowisko?
Wszak gdy ktoś stracił wszystko już
na tego wszystko czeka wszystko !
Dziwka i Nikt
Sobie żyli
Co by się działo
Gdzie by się działo
Nigdy szczęśliwi nie byli
Mieszkali razem
W wozie bez kół
Parasol mieli bez rączki
A na ich palcach wsunięte z wprawą
Dwie z aluminium obrączki
On nie miał zębów, a ona stóp
Więc dźwigał ją bez słowa
On był jej królem
A ona to
Jego biedoty królowa
Drewniane okno i stary szyld
pies szczeka, świszczy wiatr w szparach
Jak to się stało, że właśnie wy
mieszkacie
przy tych szuwarach?
Dlaczego w wozie bez kół
żyjecie
gdzie zdarłaś tak swoje pięty?
Kogo obwiniać, może nikogo
że los wasz taki przeklęty?
Patrzą na siebie, kiwają głową
ramieniem jeden to wzruszy
ona pomajta kikutem nogi
on kiepa wetnie za uszy
Ona to dziwka! wskazuje on
bo się otwiera przed światem
a ten z niej wyrwie co tylko chce
i stoi nad nią jak z batem.
Spójrz na tę buzię
co lilii róż
kiedyś nosiła na sobie.
Dziś w oku łezka
a w zmarszczce kurz
I tyle na ten temat.
A on jest Nikim! odpowie ta
nikim jest do kwadratu
bo kim jest nazwać się, przedstawić
nie umiał nawet bratu.
Mieliśmy kuźnię, młyn i sad
i piękny kufer złoty
lecz on się zaciął:
Nikt i nikt!
I nic już dzisiaj po tym.
Swe dobra rozdał między tych
co wiedzą, dokąd mierzą
sam chwycił za wygięty szpadel
i jest grabarzem zwierząt.
I siedzą Dziwka i Nikt sobie
i głaszczą się po dłoniach
jednemu bąble na nich rosną
a drugiej łzy na skroniach.
A nagle jak nie walnie deszczem
i jak nie grzmotnie z nieba!
Łapią za fałdy grubych płócien,
Zbierają co potrzeba!
Kiecka do góry! Nikt w ramiona
Chwyta swoją królową
I wchodzą w wagon pełen dziur
By ukryć się przed wodą.
Nic z tego! Burza ta nieziemska
Spycha ich w czeluść bagna
Szuwary proszą boga piekieł:
Daj nam ją, taka ładna!
Daj nam ją! Przecież taka smutna
i Dziwka na nią mówią
tutaj sprawimy jej komnaty
tu dla nas będzie muzą!
I szumią drzewa, łamią krzewy
w błoto pełzną murawy
i prosi bagno duchy zmarłych:
dajcie go, taki prawy!
Dajcie nam tego nieszczęśnika
Co Nikim go przezwali
On zdolny, twórczy, pracowity,
Zbuduje mi dom z bali!
I wieją wiatry, walą grzmoty
I błyskawice świszczą
I ściąga chałupę w tonie wody
Obraca wagon w zgliszcza.
Lecz gdy już muł okrywał ciała
a duch ostatni łamał
wstał Nikt, w ramiona Dziwkę wziął
i tak ze sobą gadał:
Doznałem piekła na tej ziemi
a ze mną moja Miła
nie znałem siły swoich rąk
aż ziemia się zwaliła.
Tak, rzekła Dziwka w swej zadumie,
świat tego nie podpowie
co, kiedy śmierć na ciebie wskaże,
rozjaśni się w twej głowie.
I idzie Dziwka bez swych nóg
Tak równo jak zaklęta
I peta w zębach trzyma Nikt
Choć pusta jego szczęka.
I któż wie jakich czarów rój
ich czeka i mrowisko?
Wszak gdy ktoś stracił wszystko już
na tego wszystko czeka wszystko !
PS. Tak to z nimi było.
G.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńniech to licho, wszedł, napisał i skasował :)
OdpowiedzUsuń